niedziela, 19 kwietnia 2015

To co ty jesz???

Zawsze, kiedy proszono mnie gdziekolwiek, bym opisała siebie, rozkładałam ręce z bezradności. Co zrobić? Zaszufladkować się samemu do jakiś kilku kategorii? Wylać na drugą osobę zupę złożoną z miliona przymiotników? Opisać wygląd? Charakter? A może jedno i drugie?
Dziś jednak zostanę przy szufladkowaniu. Jakich słów mogłabym użyć? Studentka, chrześcijanka, anorektyczka, wegetarianka przechodząca właśnie na weganizm...

Pewnie wiele osób pomyśli, że moja choroba wpłynęła na mój sposób odżywiania. No tak, gdyby jadła normalnie, jak zwykły człowiek, to by tego nie było. Zaraz by jej się poprzestawiało w głowie. Otóż, sprawa wygląda całkiem odwrotnie! Okazuje się, że moje zainteresowanie weganizmem dało mi motywacyjnego kopa do ogarnięcia się!

Przez dłuższy czas byłam owolaktowegetarianką. Od dłuższego czasu zastanawiałam się jednak, czy taka dieta jest w porządku z moimi przekonaniami. Taka już jestem, walczę o każde życie, czy to człowieka, czy zwierzęcia. Ale zastanawiałam się i jednocześnie myślałam: ale jak to, bez sera? Bez jajek? To co ja będę jeść?

Niestety, takie przekonanie ma większość ludzi. Pytanie "to co ty właściwie jesz?" jest właściwie na porządku dziennym. I wtedy z mojej strony następuje długa lista pełnowartościowych, pysznych zamienników, których do niedawna jeszcze nie znałam. Szkoda tylko, że niektórych to i tak nie przekonuje (chociażby stosunek mojego lubego do tego tematu mówi sam za siebie...)

Mimo to, wielką energią do działania napawa mnie moje nowe hobby, jakim jest wyszukiwanie wegańskich przepisów :) No i przy okazji zaczynam jakoś więcej jeść, o dziwo bez takich wielkich wyrzutów sumienia, jakie miałam kiedyś. Czytam przepisy, mam ochotę od razu je wypróbować, a jak już coś zrobię to nie mogę się powstrzymać od spróbowania - zaraziłam tym nawet moją siostrę, która dziś wypytywała mnie o różne rzeczy :) Niesamowicie to człowieka cieszy ;)

Ostatnio mam fazę na próbowanie wszystkich rodzajów hummusów - na razie kupnych, ale zamierzam też zrobić własny, jak tylko skończy mi się rozgardiasz na uczelni. Dzisiaj na przykład zajadałam się kanapeczkami na razowym chlebku ze słonecznikiem - hummus pomidorowy i zielony ogórek (PYSZNOŚCI!). A oto moje dzisiejsze maleństwo (pierwszy raz robiłam!): kotleciki z kaszy jęczmiennej, 100% wegan! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz